Uroczystość naszej Świętej Matki

Rz 8,14-17. 26-27
J 7,14-18. 37-39
Mężczyzna i kobieta naszej postmodernistycznej
społeczności, rozczarowani możliwościami rozumu,
techniką, postępem i wielkimi zmianami społecznymi,
ryzykują zagubienie wszelkiej nadziei i zamknięcie się w
wąskich, indywidualistycznych horyzontach, zadowalając się
życiem chwilą obecną i niczym więcej. Postmodernizm
akceptuje świat, w którym się żyje, takim, jakim jest, bez
fałszywych oczekiwań czy nadziei poprawy. Zauważa się
przede wszystkim głód doświadczeń, wbrew ideom i konceptom,
jednak ponad wszystko szuka się wolności i zrealizowania się
osobistego. Z tego powodu dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek pilnie zwraca
się spojrzenie na mistyków, świadków prawdy i drogi, którzy mogą
pomóc człowiekowi spotkać się na nowo z tym, co lepsze w nim
samym i w ludzkości, w otwartości na wielką utopię
Królestwa Bożego. Lektury biblijne z uroczystości św. Teresy od
Jezusa, doktora Kościoła, orientują nas na tej podwójnej ścieżce
charakteryzującej drogę duchową Świętej, dzięki
której mężczyzna i kobieta dnia dzisiejszego mogą również
uczynić syntezę między doświadczeniem codziennych walorów a
ostatecznymi, istotnymi ideałami, między wielkością
człowieka i pełnią Boga: dar
mądrości i działanie Ducha Bożego.
Pierwsze czytanie
(Mdr 7, 7-14) przedstawia mądrość jako owoc modlitwy (Mdr 7,7: „modliłem się i dano mi
zrozumienie, błagałem i zstąpił na mnie duch
mądrości”), jako drogę
szczęścia i komunii z Bogiem (Mdr 7,11: „wraz z nią
otrzymałem wszelkie dary”, Mdr 7,14: „ ci, którzy ją zdobyli,
przyjaźń sobie Bożą zjednali”) i jako bogactwo przeznaczone do bycia rozdzielonym bez miary (Mdr 7,13:
„rzetelnie poznałem, bez zazdrości ją przekazuję i nie
ukrywam przed nikim jej bogactw”). W tym tekście mówi, oczywiście w
sposób fikcyjny, Salomon, osobowość, która w Biblii jest jakby
paradygmatem człowieka mądrego. Nawiązuje się do znanego
epizodu z Gebeonu, gdzie poprosił Pana o mądrość w
zarządzaniu. Mądrość, w znaczeniu biblijnym, nie jest
nagromadzeniem wiedzy intelektualnej. Nie ma jako przedmiotu poznania rzeczy i
konceptów, ale raczej umiejętność życia i postępowania
według wyższych i szlachetniejszych wartości bytu ludzkiego.
Jest doświadczeniem, jest życiem. Jest zdolnością zorientowania
całej egzystencji według woli Bożej. Dlatego też
„początkiem mądrości jest bojaźń Boża” (Prz 1,7).
Teresa od Jezusa otrzymała jako dar mądrość poznania Boga.
Mądrość obfitą i znaczącą. Nie bez racji
stwierdza o sobie: „Myślę, że nieliczni dotarli do
doświadczenia tylu rzeczy” (Życie 40,8). Doświadczenie darmowe i
zadziwiające, które znajduje się poza zasięgiem osobistych
zasług do tego stopnia, że może stwierdzić, że „tylko
w ciągu dwudziestu siedmiu lat modlitwy dała mi jego
Wysokość doświadczenie – postępując wśród tylu
potknięć i po tak złej drodze – które dała innym po
czterdziestu siedmiu czy trzydziestu siedmiu lata kroczenia po tej drodze”
(Życie 10,9). Doświadczenie terezjańskie wykracza ponad zimne
koncepty i nie identyfikuje się z wrażeniami i upodobaniami
psychologicznymi. Jest tym „poznaniem”, które dotyka głębi bytu,
przemieniając i kształtując całą egzystencję
ludzką, ponieważ inną rzeczą jest posiadać
„informacje” o Bogu i zupełnie inną doświadczać Go w Jego
miłości. Dlatego też Teresa, nauczycielka mądrości,
poleca: „Abyśmy zawsze, myśląc o Chrystusie, pamiętali o
miłości, z którą ofiarował nam tyle łask… że
miłość rodzi miłość…; ponieważ jeśli
jeden raz Pan daje nam tę łaskę, która odciska się nam w
sercu, wszystko będzie dla nas łatwe i będziemy działali w
krótkim czasie i bez wysiłku” (Życie 22,14). To jest prawdziwa
mądrość: „poznanie”, które nadaje życiu „smak” i które
zapuszcza swoje korzenie w osobowym doświadczeniu miłości
Bożej. Mądrość, która staje się podporą
całej egzystencji, pomagając nam stawić czoła mrocznym
chwilom życia i popychając nas do wędrowania w duchu
teologalnym.
Drugie czytanie
(Rz 8,14-17. 26-27) gromadzi niektóre wersety ósmego rozdziału Listu do
Rzymian, w którym Paweł nawiązuje bezpośrednio do działania
Ducha Św. na modlitwie. Dla św. Pawła Duch jest w sposób
szczególny darem paschalnym, który umożliwia nowe życie
Zmartwychwstałego Pana w życiu wierzącego. W
przeszłości słup ognia i obłok prowadziły Izraela
przez pustynię (Pwt 1,33); teraz Duch Św. jest tym, który prowadzi
chrześcijanina drogami historii aż do pełni dziedzictwa
podzielonego z Chrystusem Panem (w. 17). Jednocześnie ten sam Duch
umożliwia w nas działanie i modlitwę Jezusa, który nazywał
Boga „Abba”, co znaczy „Ojcze” (por. Mk 14,36a; Ga 4,6). Słowo Abba przynależy do języka
dziecka, jest jak nasz zwrot „tatusiu”. Wiara chrześcijańska
zinterpretowała to zawołanie Jezusa jako wyraz Jego intymnej komunii
z Bogiem i Jego wyjątkowej świadomości synowskiej, w której
może uczestniczyć całkowicie ten, kto przyjmuje dar Królestwa i
otwiera się na Ojca, akceptując słowo Jezusa.
Ostatnie wersety mówią nam o „błaganiach Ducha,
których nie można wyrazić słowami” (w. 26-27). Z
tęsknotą narodzin nowego stworzenia i nowego człowieka jednoczy
się mocne i gwałtowne pragnienie Ducha w naszych sercach. Duch
Boży jest prezentowany jako skuteczny, potężny Pośrednik.
Człowiek, który jak małe dziecko nie umie jeszcze dobrze mówić,
nie jest w stanie sformułować swoich najgłębszych
pragnień związanych z radykalnym odnowieniem tego świata. Duch
zobowiązuje się uczynić to, przemieniając się nie
tylko w przyczynę i dynamizm działania wierzącego, ale co
więcej w jego własną modlitwę: Duch umożliwia doskonałą
prośbę naszych serc, prawdziwą modlitwę, która nie zna
słabości naszej ludzkiej natury, która „nawet nie umie prosić, o
co należy” (Rz 8,26). Duch powraca jako Interpretator i Orędownik
modlitwy wierzącego, prawdziwej modlitwy, która jest podtrzymywana
mocą Bożą i która prowadzi do Boga; przecież „Bóg, który
przenika serca, zna zamiar Ducha, który przyczynia się za wierzącymi
według woli Bożej” (Rz 8,27). Tekst pawłowy jest zaproszeniem do
życia i modlitwy ”w Duchu”, czyli w wewnętrznej zgodzie z Duchem
Bożym, „który przychodzi z pomocą naszej słabości” (Rz
8,26) i „przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego” (1 Kor
2,10).
Doświadczenie Teresy od Jezusa jest
doświadczeniem łagodności
dróg i poruszeń Ducha. Ona wie, że „Pan prowadzi różnymi
drogami” (Fund 18,6; por. Dd 17,2) i dlatego radzi temu, który ma
prowadzić innych: „Trzeba zauważyć, że nie umieszczają
ich tam, aby wybierały drogę według swego upodobania…; nie
mogą później myśleć, że znają dusze. Niech to
pozostawią Bogu, który jako jedyny może zrozumieć; niech raczej
troszczą się podnieść każdą, gdzie Jego Majestat
podnosi” (Fund 18,9). To jest autentyczne życie duchowe: pozwolić
prowadzić się Duchowi. I to wymaga wiele modlitwy, zdolności
słuchania Boga i innych, pokory i mocnej kontemplatywnej wizji życia.
Przede wszystkim jednak Teresa jest wielkim ewangelistą
modlitwy. Tak jak św. Paweł zaprasza do modlitwy w Duchu, Teresa
wykrzykuje również: „I kto jej (modlitwy) nie rozpoczął, na
miłość Pana, proszę, niech nie pozbawia się takiego
dobra” (Ż 8,5). Zdefiniowała ją jako „przyjacielskie obcowanie,
powtarzane wiele razy, przebywając sam na sam z Tym, o którym wiemy,
że nas kocha” (Ż 8,5). Jest przekonana, że „do tych łask
tak wielkich, które mi uczynił, bramą jest modlitwa”. I dodaje:
„zamknąwszy te drzwi, nie wiem, jakim
sposobem może ktoś je otrzymać, choć pragnie (Pan)
wejść, aby je jej i nam ofiarować” (Ż 8,9). „Otworzyć
drzwi” to określenie, którym św. Teresa zdefiniowałaby
modlitwę w Duchu. Oznacza adoptować zdolność
odbiorczą, „otwartą”, dzięki której manifestujemy naszą
wolę przyjęcia osoby, która oczekuje, która znajduje się obok. W
terminach wyrażających relację, oznacza przyjąć
miłość, odpowiedzieć na obecność gestem komunii.
Dlatego też wielka ewangelia modlitwy terezjańskiej można
zreasumować w tym zdaniu: „Mogę rozmawiać jak z przyjacielem,
nawet jeśli jest Panem” (Ż 37,5).
Ewangelię (J 7,17-18. 37-39) można podzielić na dwie części, każda z nich o własnej tematyce: (a) w. 14-18: tajemnicze źródło nauczania Jezusa; (b) w. 37-39: obietnica Ducha jako rzeko wody żywej w sercu wierzącego.
(a) Tajemnicze źródło nauczania Jezusa.
Słowa Jezusa wydają się zadziwiające dla Jego hebrajskich
słuchaczy. Kto Go ustanowił nauczycielem w Izraelu? Jaką
mocą naucza w świątyni jerozolimskiej? Nie można
zapominać, że autorytet nauczania był powierzany
młodzieńcowi przez mistrza i szkołę, w której się
uczył. Jezus natomiast nie uczęszczał żadnej szkoły
rabinistycznej, ani nie został wprowadzony na sposób akademicki w
tradycjonalne techniki interpretacji biblijnej. Według nieprzyjaciół
Jezusa nie posiadał On żadnego upoważnienia do
działalności jako nauczyciel. Odpowiedź Jezusa jest jednak
bardzo jasna: „Moje nauczanie nie pochodzi ode mnie, ale od Tego, który mnie
posłał. Ten, kto jest otwarty na wypełnianie woli Bożej, będzie
mógł doświadczyć czy moje nauczanie pochodzi od Boga, czy
mówię z siebie samego” (J 7,17). Doktryna Jezusa, Jego słowo i On sam
jako Słowo jest ostatecznym i definitywnym objawieniem Boga. Autorytet
Jezusa opiera się na dwóch aspektach wewnętrznie powiązanych ze
sobą. Pierwszy – o charakterze obiektywnym, historycznym: słowo
Jezusa objawia i uobecnia Ojca (w. 17); drugi – o charakterze subiektywnym,
personalnym: Jezus nie szuka swojej chwały, ale chwały Tego, który Go
posłał (w. 18).
Doktryna terezjańska również nie opiera
się na poznaniu akademickim zdobytym racjonalnie. Teresa uczy,
rozpoczynając od praktyki życia. Na wstępie Drogi
doskonałości podkreśla jako fundamentalną
przesłankę swojego nauczania: „Nie będę mówić o
żadnej rzeczy, której nie znałabym przez doświadczenie
własne lub widząc to u innych” (Wprow. 3). Jest świadoma,
że obwieszcza rzeczywistości, które ją przerastają, drogi i
doświadczenia, które objawiają i prowadzą do Bożej
tajemnicy. Na początku Piątego Mieszkania wyznaje: „wydaje mi
się, że lepiej by było nic nie mówić”, choć później
pozwala, by jej duch i pióro biegły swobodnie pod natchnieniem Ducha:
„Poślij z nieba światło, Panie mój, abym mogła go
udzielić choć nieco tym Twoim służebnicom, wszak niektóre z
nich służą Ci tym, czym rozkoszują się tak zwyczajnie
tymi łaskami” (5 T 1,1).
(b) Obietnica Ducha. Wersety 37-39 są
jednocześnie obietnicą i zachętą. Podczas Święta
Namiotów, w najbardziej uroczystym momencie, Jezus zapowiada dar Ducha Św.
(w. 39): „Kto jest spragniony, niech przyjdzie i pije! Kto wierzy we Mnie, jak
mówi Pismo, z jego wnętrza popłyną strumienie wody żywej”
(w. 37-38). Słowo „wnętrze” (gr. koilía) jest synonimem
„serca”, tj. źródła emocji, myśli i decyzji, najbardziej
intymnej rzeczywistości człowieka. Woda wielokrotnie jest obrazem
prawa, które daje życie, o którym to nieustannie przepowiadało
się, że w dniu nowego przymierza zostanie wyryte w sercu. Jezus
ukazuje się jako Ten, który realizuje obietnicę. Woda jest
również symbolem Ducha, który rozleje się na końcu czasów. Jezus
po Zmartwychwstaniu napełni Duchem, Duchem Prawdy, który mieszka w
wierzącym (J 14,16), Pocieszycielem, który ożywia wewnętrzne
doświadczenie, Świadkiem apostołów, który prowadzi ich do
pełni prawdy, czyniąc zawsze żywym i aktualnym słowo Jezusa
(J 16,7-10; J 14,26). Wierzący otrzymają Ducha Syna, stając
się synami wobec Ojca.
Symbolika wody, którą ewangelia aplikuje dzisiaj do
Ducha, jest częsta w działach Świętej i odnosi się do
modlitwy. Teresa wyjaśnia całą drogę modlitwy,
rozpoczynając porównaniem różnych sposobów podlewania ogrodu. Dar
kontemplacji jest „wodą życia” (Dd 21,3), a pierwsze praktyki
medytacji nie są niczym innym jak „wyciąganiem wody ze studni o
własnym wysiłku” (Ż 11,9). Teresa jest przekonana, że dar
wody, modlitwy-kontemplacji, jest darem Jezusa, który zaspokaja
najgłębsze ludzkie pragnienia: „Niech będzie
błogosławiony Ten, który nas zaprasza, abyśmy pili z Jego
ewangelii! I tak jak w naszym Panu i Dobru nie znajdzie się żadna
niedoskonałość, do Niego tylko należy dać nam tę
wodę, której potrzebujemy” (Dd 31,5). Osoba modląca się, która
próbuje „podlewać ogród”, musi oprzeć swoją modlitwę na
przekonaniu, że „sprawia przyjemność i służy Panu
ogrodu” (Ż 11,11), że „wie, co Mu się podoba i w swym
wysiłku stara się zadowolić Jego, a nie siebie”.
Modlitwa-przyjaźń charakteryzuje chrześcijanina i identyfikuje
się z naśladowaniem Jezusa.